

Najznamienitsi podhalańscy przepowiadacze pogody mówili, że w niedziele „ma być piknie". Ja jako notoryczny szatan postanowiłem zawalczyć z jasną stroną mocy (czyt. Żoną) o duszę przepitego Pasieczkina ( trzydniowa firmowa integracja), co by może po raz ostatni w tym roku zrobić jakąś eksportową ekspedycję do krainy za siedmioma górami.

Wybór padł na Wielką Fatrę z ukierunkowaniem na zdobycie wszystkich najwyższych szczytów tego pasma. O godzinie, kiedy jeszcze wszyscy normalni śpią wjeżdżamy na parking w Vysnej Revucy. Idealnie w tym miejscu startują dwa szlaki żółty i zielony. Na górę chcemy się dostać zielonym i po wykonaniu pętelki zjechać w to samo miejsce szlakiem żółtym.
Początkowo droga prowadzi lekko nastromioną szutrówką dołem doliny wgryzającej się w dwa gęsto zalesione zbocza. W którejś chwili na zakręcie o sto osiemdziesiąt stopni szlak odchodzi w bok, czego nie zauważyliśmy beztrosko nabierając wysokości szutrową autostradą. Po dłuższej chwili beztroskiej rowerowej wspinaczki zauważamy ten fakt, w ruch idą mapy i zaczyna się improwizacja. Dostajemy się w końcu komfortowo na szlak czerwony na Prasnickim Sedle kontynuując jazdę ta drogą po uprzednim odbiciu w prawo w wyraźną dojazdówkę leśną.
Tutaj jednak musimy się pożegnać z dotychczasową nawierzchnią i rozpocząć nasze rutynowe czynności - wpychanie roweru do góry. Nastromienie jest znaczne a szlak pokryty śliskimi mokrymi bukowymi liśćmi nie ułatwia nam zadania.

Wąska ścieżka wije się pośród drzew przygotowanych do zimowego snu. W pewnym momencie ponad łysymi konarami majestatycznie zaczęły kołować dwa wielkie orły. Rozpiętość skrzydeł prawie jak w samolocie oraz muskularna budowa zrobiła na nas wielkie wrażenie. Pierwszy raz widzieliśmy tego ptaka w swoim środowisku naturalnym.
Przeciskając się dalej wąskim szlakiem poprzez zwalone drzewa mijając formację skalną przypominającą koronę -insygnia królewskiej władzy, klniemy na ten nie najciekawszy fragment trasy. W końcu mijamy położony na małej hali szczyt Repiste , by jeszcze na krótko wrócić w rzadki świerkowy lasek. Na wysokości około 1250 metrów ostatecznie wchodzimy na połoninę, przyjemnie ułatwiającą jazdę pod górę.
Dojeżdżamy do Rybovskiego Sedla styku szlaku zielonego z czerwonym. W tym miejscu znajduje się pole namiotowe oraz ku naszemu zdziwieniu pole dla przyczep kempingowych, można tu także legalnie palić ogniska. Dojazd jest technicznie możliwy w to miejsce samochodem terenowym. Natomiast nie wiemy czy możliwy od strony „prawnej". Od tego momentu szlak zwiększa dramatycznie nastromienie a śliska błotnista maź powlekająca nasze podejście ,skutecznie uprzykrza ten etap.
Kilka razy na zmianę z Paśkiem efektownie zaliczamy glebę podczas targania rowerów na plecach. W mgle gdzie widoczność wynosi raptem kilka metrów nie widać końca tej gehenny. Z naszym zawzięciem jednak dostajemy się do Razcastie pod Kriznou gdzie zbiegają się dwa szlaki niebieski i czerwony. Po dziesięciu minutach jadąc już na rowerach lądujemy na Kriznej . W tym miejscu znajduje się jakiś tajemniczy obiekt ogrodzony wielkim stalowym ogrodzeniem. Z naszych oględzin wynikło, iż jest to obiekt wojskowy, co potwierdziły tablice na tymże płocie.

W związku z fatalna widocznością i wzmagającym się wiatrem opuszczamy ten wierzchołek odbijając w prawo czerwonym szlakiem kierującym się na Płoskę. Początkowo jest w dół przez kosodrzewinę , aby za chwile szlak zmienił bieg po grani połoniny. Typowa jazda górska -dolinka po około kilometrze od opuszczenia węzła szlaków zamienia się w trawers zbocza po prawej stronie. Pięć minut później docieramy lekko pod górę na najwyższy szczyt Wielkiej Fatry zwany Ostredok 1592 m.n.p.m.
Wiatr dochodzący do stu kilometrów na godzinę oraz nieprzenikliwe mleko przewalających się przez górę chmur zmusza nas do pośpiesznej kontynuacji wycieczki. Od tego momentu zaczyna się esencja tego, co kocham w tym rzemiośle turystycznym. Na przemian zjazd wąskimi singlami przez połoninę oraz techniczne kawałki po stromych pokręconych upstrzonych kamieniami progach. Raj dla „wolnego jeźdźca". Mijamy węzeł szlakowy w Koniarkach aby zaliczyć trudną stromą ściankę pod szczytem Chyzky. Na wypłaszczeniu pod ta górą znajduje się drewniany schron turystyczny komfortowo wyposażony w legowiska oraz żeliwna kozę dającą ciepło w mroźnie zimowe noce.

Tutaj znajduje się odbicie szlaku w kierunku Vysnej Revucy o kolorze żółtym. Przyjemna odpowiednio nachylona dróżka umożliwiająca szybką ewakuację w dół wije się przez mieszany las. Nawierzchnia gliniasta z małą domieszką kamiennych rodzynków, przyprószona złotymi liśćmi szybko doprowadza nas do dziurawego asfaltu biegnącego dołem doliny potoku Zelenego. W chwili wjechania w zabudowaną część tej doliny wiemy już, że za około pięć minut zakończymy nasz przejazd tryumfalny na placyku, z którego to wszystko się zaczęło.
Jedyne, co nam zostało to żal do matki natury, że tym razem nie nagrodziła swoich krnąbrnych dzieci miodnymi widokami ze wszech miar cudnej okolicy. Na pewno jeszcze tu wrócimy.
I oczywiście fotorelacja:
FOTORELACJA - link
  
Pasieczkin, 25-10-2010, ods�on: 1342 |