

Veľký Choč (1608 m npm) najwyższy punkt Gór Chociańskich - mimo nie najlepszej widokowo pogody, zaliczyliśmy niezwykle ciekawą przygodę, zaliczając bardzo interesującą i piękną górę.
***************
*********
****
**
*
Żeby nie mieć czasu napisać relacji - skandal !! - ale cóż tak bywa. Będzie tak w skrócie, chociaż na klawiaturę ciśnie mi się relacja na kilka stron :-). Więcej opowiem przy jakim złocistym napoju :-).
Zebrało nas się czterech: ja, Zdan, Andrzej i Kasha. Atak rozpoczęliśmy zielonym szlakiem z miejscowości Vysny Kubin.

Od razu mieliśmy ostre dymarko i dosłownie gówniane widoki hehe

Uff... rozgrzewka była solidna. Dopadliśmy pierwszą łączkę w lesie.

Musieliśmy przebrnąć przez ostre bagna. Oj ... wydawało się, że utoniemy. Błotko pierwsza klasa za które w pensjonatach zapłacilibyśmy majątek.
Rozpoczęliśmy ostre dymarko niesamowitym singielkiem

Dorwaliśmy pułapu chmur i skończyły się widoczki.

Minąwszy Polanę, z której bez wątpienia roztaczały by się cudowne widoki, rozpoczęliśmy mozolny atak na szczyt.


Singielek jaki nas wiódł na szczyt był niesamowity. Cały czas rozmyślaliśmy jak będzie w dół. Oj....może boleć .
Zdobyliśmy szczyt. Czekaliśmy na okienko. Niestety coś się nie otwierało. Na szczycie zaliczyliśmy (Zdan w roli głównej) małą pyskówkę z ludkami montującymi tabliczki informacyjne. (oj te narwane Słowaki)

Zjazd był rewelacyjny. Odlot i wzlot w jednym. Walka o życie itp.. itp.. Zdan z Kashą próbowali zjechać czerwonym. My z Andrzejem wybraliśmy Zielony. Do dziś nie do końca kumam dlaczego spotkaliśmy się na Polanie hehe. Widoczki były coraz lepsze.

Od polany znów się rozdzieliliśmy. Zdan i Kasha pojechali mega wypaśnym zielonym singielkiem, którym podchodziliśmy, a ja z Andrzejem wybraliśmy powrót szlakiem czerwonym.

Czerwony był zupełnie inny niż zielony. Zamiast korzeni kamieniste fragmenty. Szybkie singielki, super widoczki. Przy tej pogodzie bez wątpienia łatwiejszy. Bardzo lubię takie odcinki. Szkoda, że wszystko co dobre tak szybko się kończy.

Tyle w wielkim skrócie. Znacznie więcej niż słowa pokażą foty. Zapraszam do obejrzenia fotorelacji.
LINK ---> Fotorelacja
i jeszcze jeden link ---> Galeria Andrzeja
Mapka z wypadu:

Pasieczkin, 30-06-2010, ods�on: 2071 |