:-)

Pochwal się swoją przygodą. Napisz relację i podeślij na pasieczkin@santaclub.pl

--> Plany, projekty, przygotowania
--> Beskidy
--> Inne PL
--> Romania
--> SK
--> Ukraina
--> Europa
--> Sport
--> Grawitacyjne miejscówki
--> Z buta
Magister Tatra

.

.   Do zamknięcia przewodu doktorskiego  z tematu Tatry Zachodnie brakowało mi jednego wybitnego wierzchołka. Tym szczęśliwym szczytem była Bystra 2248 m.n.p.m , najwyższa kulminacja w tym obszarze geograficznym.

 

 

 

 

 

.



 

Oby tradycji zadość uczynić wyjazd był totalnym spontanem ( brak map itp.) o stałej dla nas porze ( trzecia w nocy) ,a moim kompanom naopowiadałem bajek o lajciku , że trasa prawie po płaskim ......prawdę wolałem zachować dla siebie gdyż mogli  zdezerterować.

 

    Start ekspedycji nastąpił z miejscowości Podbańskie . Szturmowaliśmy wzdłuż żółtego szlaku. Początek trasy do skrzyżowania z czerwonym to około 30 minut jazdy po leśnych duktach .

 

.

 

  Od węzła rozpoczyna się pięciogodzinna droga krzyżowa . Rowery rzadko gdzie da się pchać , pozostaje nam targanie naszych świętych krzyży na plecach. Po przebrnięciu przez las wchodzimy w piętro kosówki gdzie aż pod samą grań towarzyszy nam strumień.

 

.

 

   Deptamy po wąskiej ścieżynce  usłanej paskudnymi kamieniami ,aby w końcu dojść pod zbocze stromej góry. Zastany widok poraził nasze skołatane myśli , na stromym  dwustumetrowym stoku wyrżnięte jakieś esy floresy .

 

.

 

  Każdy z nas w tym momencie pomyślał ,że w dniu dzisiejszym przyjdzie nam zginąć za ojczyznę .

 

.

 

W  miarę zbliżania okazało się ,że jest to kawałek mocno techniczny ale do zjechania. Po pokonaniu tego etapu znaleźliśmy się na głównej grani .

 

.

 

.

 

  Zostało nam około pół godziny do szczytu. Linia prowadzi po trawiastej połoninie. Miejscami bardzo szeroko i kamieniście . Pod samym szczytem się zwęża , na nawierzchni królują już same kamienie ze sporymi uskokami . Towarzyszy nam wiatr w porywach do około 15 metrów na sekundę.

 

.

 

.

 

 Po rytualnym założeniu wszystkich plastików  rozpoczynamy najprzyjemniejszą część naszej wycieczki. Ze szczytu pod siodło gdzie szlak odbija w zygzaki , jest czyste naparzanie w dół. Przelatuje na kamieniami i progami ,a towarzyszące temu widoki powodują u mnie stan bliski euforii.

 

.

 

.

 

.

 

 

  Na odbiciu szlaku zatrzymujemy się  a z naszych ust zaczyna lecieć mięso . Okazuje się ,że mamy potwornego pecha , trafiliśmy na 70 osobowa wycieczkę z Polski . Zablokowali nam serpentyny.

 

.

 

 Zamiast pełnego zadowolenia z tego odcinka,  męczymy to na co najbardziej ostrzyliśmy sobie zęby. Po zmordowaniu tego odcinka  w asyście tłumu gapiów pstrykających nam tysiące fotek dotarliśmy  na wypłaszczenie .

 

.

 

.

 

 

 Tam nasz szlak wąskim singielkiem prowadził  w dół wzdłuż malowniczo wijącego się strumienia.

 

.

 

  Ten etap w  dół okazał się totalną rzeźnią, wieszamy się na czym  tylko można . Ja raz po raz słyszę jak suportem szoruje po kamieniach , jak wieszam się korbami  na jakiś głazach .

 

.

 

  Wiele razy zsiadamy i przeprowadzamy -nie da rady przez wąskie kamienne przesmyki przejechać. Po dotarciu w początki lasu jazda zaczyna się kleić , choć dalej jest bardzo ciężko . Mijamy kilka ciężkich ścianek które odważyłem  się pokonać  a widownia spragniona mojej krwi trzaskała tylko foty.  Na dalszym etapie naszej trasy  kolega Pasieczkin efektownym lotem poszybował w dół do koryta strumienia .

 

(fota z jednej z wielu przygód jaka mi się przytrafiła :-)- o boli !!! - przyp. Pasieczkin)

 

.

 

  Całe zdarzenie  wyglądało masakrycznie , mi nawet z przerażenia stanęło na chwile serce. Po szybkiej akcji ratowniczej wydobyliśmy kolegę obitego jak kotleta .  Totalnie obolały, ale twardy i niezłomny wsiadł na swojego białego Pasieczkina  by po chwili  kontynuować  jazdę.

 

   W momencie gdzie las już zgęstniał zaczyna się na nowo błyskawiczne koszenie telewizorów . Szybko i sprawnie mykamy  co chwile skacząc z kamiennych progów .

 

.

 

  Po rzeźnickim etapie radość i uśmiech wraca nam na facjaty. Mijamy na pełnym pędzie skrzyżowanie z czerwonym szlakiem wlatując w szutrową nawierzchnię, towarzyszącą nam już do samego asfaltu  przy którym został nasz prom kosmiczny zwany combolotem.

 

 

          Tą wycieczką można powiedzieć został zamknięty epizod z Tatrami Zachodnimi . Opisując cały cykl naszych wojaży w ten rejon pragnę podkreślić o możliwych przykrych konsekwencjach prawnych i zdrowotnych , nawet do UTRATY ŻYCIA  włącznie. Są to góry bardzo ciężkie technicznie i nawet wybitnie jeżdżącym rowerzystom  obytym w takim terenie sprawiają problemy. Każda z naszych eksploracji tych niezmiernie urokliwych zakątków odbywała się w pełnym poszanowaniu przyrody i pełnej symbiozie z pieszymi turystami. Pamiętajmy  to MY  BYLIŚMY INTRUZAMI na szlaku , których tam nie powinno być !!! 

 

                                                                                            Tym przesłaniem pozdrawia Cichy.

 

Jak zwylke polecam zestaw panoramek do oblukania. Widoczki smakowite :-)

 

.

 

.

 

.

 

.

 

.

 

.

 

 

Oczywiście jest znacznie więcej fot. Zapraszam na picassę :-):

 

LINK_1 - fotki

 

LINK_2 - fotki

 

**********

 



Pasieczkin, 28-08-2011, ods�on: 1662
Komentarze
Nyvaeh(13-09-2011, 17:15:12)
Hey, klleir job on that one you guys!

Website engine's code is WebMan