:-)

Pochwal się swoją przygodą. Napisz relację i podeślij na pasieczkin@santaclub.pl

--> Plany, projekty, przygotowania
--> Beskidy
--> Inne PL
--> Romania
--> SK
--> Ukraina
--> Europa
--> Sport
--> Grawitacyjne miejscówki
--> Z buta
Wielka Racza i dużo więcej

    Wypadzik jakich chciało by się mieć bez liku – kawał Beskidu Śląskiego i Wielka Racza jako danie główne  - micha się cieszy od ucha do ucha odsłaniając ocalałe jeszcze i bajernie ubłocone zęby :-)

 

 



  

   Szczyrk – poranek. Na początek poszliśmy na łatwiznę – korzystając z tego, że rano pracownicy wyciągu wyjeżdżają do góry zabraliśmy się na szybkiego tym udogodnieniem. Brak doświadczenia z korzystania z tego rodzaju wynalazków powodował ostry ból moich struchlałych  rączek od przytulania nie lekkiego przecież rowerka.

 

   W ten sposób metodą niechwalebną, ale super ułatwiającą życie znaleźliśmy się prawie jak po teleportacji na szczycie górki Skrzyczne (1257m)

 

   Widoczki nie były zbyt urokliwe więc nie zwlekając udaliśmy się zielonym szlakiem po oszałamiających wertepach zafundowanych przez jakąś ogromniastą maszynę do połowu drzewa. Zamiast zasuwać słuchając szumu wiatru w uszach, zabawialiśmy się w przedzieranie po krzaczorach. BMX byłby odpowiedniejszy do tych akrobacji.

 

   Dotarliśmy nie bez trudu do Malinowskiej Skały (1152 m). Skała urokliwa a Cichy nie potrafi obojętnie koło kamerdolca przejechać :-)

 

   Walimy rodzinne foto ....

 

   .... i pomykamy w kierunku Baraniej Góry (1220m) ... pełno urokliwych (w negatywnym tego słowa znaczeniu) wiatrołomów.

 

 

   No ....  - Barania Góra jest nasza !!!

 

   Troszkę dybania było, ale zadowolenie na naszych japach nie znika i pozdrowiona z wieżyczki przesyłamy

   Z Baraniej jak nurkujące odrzutowce po kamerdolcach powodujących ciężkie sapanie naszych sprężyn spadamy z rumorem pod schronisko Przysłop, gdzie mamy czas na krótki odpoczynek podczas którego suszymy gacie, ja łatam trzy dziury :-)

 

   I testujemy jedzonko na Romanię :-)

   Posileni, wysuszeni i wypoczęci walimy dalej przez Koniaków w stronę Zwardonia

 

 

  W Zwardoniu następuje zasilenie naszych brzuszków pysznym obiadkiem i złocistym napojem

   Atak na Wielką Raczę (1236m) rozpocząłem małym łataniem (super oko powodowało małe problemy z przyczepnością łatek)

 

  Zmęczenie rozkładało nas podczas podejść

   Przeszkody nie ułatwiały wędrówki

 

   Ale cel widniał w oddali

   W końcu padnięci, ale szczęśliwi dopadamy miejsce spoczynku

 

  Na miejscu niestety apartamentu nie mieli :-(

   Ale zanim zasnęliśmy jeszcze była część artystyczna wieczoru. Śpiewy, hulanki, swawole prawie do samego rana :-) – niestety fotek brak gdyż mieliśmy małe problemy z opanowaniem tak skomplikowanego technologicznie sprzętu..

 ********

  Poranek .... uff – zamiast spać koło kominka wymarznięci próbujemy się wcisnąć w jeszcze wilgotne ciuszki. W tym miejscu chciałbym podziękować Marysi, dzięki której nie zaznaliśmy pragnienia oraz zaznaliśmy uczucie kaca o poranku i oczywiście reszcie imprezujących studentów, dzięki którym mieliśmy zapewnione śniadanie :-) - a .... temu wyjcowi co do świtu śpiewał psalmy to nie daruję grrr....

  Brrr ...poranny zjazd może i miły, ale człowieczek troszkę zmarznięty. Spadamy na Słowacką stronę zielonym szlakiem do Oscadnicy. Oczywiście łapię gumę. W  sposób ordynarny pożegnałem się z Super Okiem – dobre na kolce, ale ja już jestem na poziomie łapania snacków więc się nie do końca ta technologia spisuje.

   Przez Słowację pomykamy do Jaworzynki przez Skalite. Urocze tereny. U nas już takich wsi ciężko szukać. Klimacik jak z filmu z lat 20. Super sprawa. Ech – ta cywilizacja .....

 

    Chwila relaksu przy dobrze upieczonej kiełbasce podniosła nasze morale na maksymalny poziom

    Przejście graniczne przekraczamy w uroczym miejscu zwanym Cierne Cadecka

   Gdzie Cichy nie mógł sobie odmówić kilku schodków

 

   Za Jaworzynką (mega podjazd asfaltowy przed tą miejscowością) w Janowicach robimy mały logistyczny myk, aby dostać się na żółty szlak prowadzący na Stożek Wlk (978m). Polegał on na pokonaniu wpław Olzy. Najpierw ja nabawiłem się kilku odcisków wpinając się na bosaka do SPD.

 

   Cichemu było łatwiej  - po utorowaniu drogi przez twardziela wiedział, że woda jest zaledwie troszeczkę mocząca koła.

 

   Chwile nudy urozmaicaliśmy sobie urządzeniami dostarczającymi tubylcom niebagatelnej rozrywki

 

   Dopadliśmy żółty szlak. Osty podjazd, ale bardzo luksusowy, pozwala nam na prawie bez schodzenia z rumaków podjechanie na Kiczory (990m)

 

 

   Zjazd czerwonym szlakiem na Przełęcz Kubalonka (761m) dostarczył niezapomnianych wrażeń. Ogromnych prędkości na początku oraz testów zręczności w jego dolnej fazie.

 

 

   Z przełęczy huzia w dół do miasta rodzinnego naszego najlepszego skoczka, gdzie oczywiście nie przechodzimy obojętnie koło suto zastawionego stołu.

   Ostatni fragment naszej wycieczki stanowił żółty szlak z Wisły na Przełęcz Salmopolską. Uroczy szlak zapewniający mega podjazd (do podjechania) na Kamienny (790m) następnie Trzy Kopce (810) (których jest przynajmniej 5), rewelacyjny zjazd z Jawierzyny (799m) i mega targanie roweru na Przełęcz Salmopolską (934m).

   To już koniec naszej wędrówki. Szalonym zjazdem z przełęczy do Szczyrku ładujemy się do samochodziku i do domciu. Ale po głowie chodzą już różne inne pomysła na wypady.

 

Trochę więcej fotek dla ciekawych znajduje się tu:

http://picasaweb.google.pl/sisior15/WielkaRacza2008

i tu:

http://picasaweb.google.pl/Pasieczkin/WielkaRacza2008

 

Mapka :

 

Profil:

 

Track i trochę informacji na stronce:

http://www.gpsies.com/map.do?fileId=finrptgmosodzguu

 

******************************************

 

 



Pasieczkin, 12-03-2010, ods�on: 1589
Website engine's code is WebMan