
Z tej strony pasmo Radziejowej jeszcze nie atakowaliśmy. Nie zawieliśmy się. Zielony z Prehyby do Jazowska okazał się fenomenalnym zjazdem. To jest to czego szukaliśmy.

Więcej niż dwa tysiące słów, jak zwykle z tego typu wypadów mówią foty. Dlatego będę nadzwyczajnie streszczał swoją wrodzoną gagatliwoiść :-)
Północne stoki Prehyby zaatakowaliśmy w jak zwykle doborowym towarzystwie zasileni o wsparcie dwóch młodzieńców. Nas czas już nadchodzi (no... jeszcze to trochę mam nadzieję potrwa) i trzeba zacząć przekazywać pałeczkę młodszemu pokoleniu.

Prehybę zdobyliśmy luksusową dojazdówką jakiej nie powstydził by się żaden szosowy wyjadacz. Kilkanaście kilometrów w górę skutecznie powodowało szybkie odwodnienie mojego organizmu. Pogodę mieliśmy po prostu przepiekaną. Jak zwykle zresztą - my mamy układy gdzie trzeba :-)
Pod schroniskiem oczywiście obowiązkowa uczta przy złocistym napoju z kiełbasa w ręku. Dołączyli do nas lokalesi pHarry i Traffic - również pragnący zapoznać się z niezmiernie mało znanym zielonym szlakiem do Jazowska.

Dobrze znanym już i udeptanym przez opony bikerów czerwonym szlakiem zaliczyliśmy Radziejową (1262m). Widoczki miodne. Zawsze mogło by być co prawda lepiej ale ... zawsze mogło lać :-). Na dodatek zupełnie bezwietrzna pogoda umilała wygrzewanie się nam z wierzy widokowej. Kilka widoczków z okolic Radziejowej:


Po powrocie na Prehybę w kierunku Jazowska poszybowaliśmy mało znanym i uczęszczanym przez rowerzystów szlakiem zielonym. Początkowo szutrowo asfaltową część dzięki towarzyszącym nam lokalesom ominęliśmy przyjemnym czerwonym szlakiem przez Skałkę (1163m) a następnie miłym trawersem dośmigaliśmy do zielonego.
Zielony szlak okazał się rewelacyjną, różnorodną, ciekawą ścieżką wprost wymarzoną dla lubiących szybko i dynamicznie bawić się pędzącym w dół rowerem. Nie trudny technicznie lecz dostarczający masakrycznie dużo miłych wrażeń szlak ma jeszcze jeden bajery walor - jest sakramencko długi. Coś pięknego. Nikt z nas nie miał powodów do narzekań. Można go z spokojnym sumieniem polecić.

Docieramy do zabudowań. Tu niestety już asfalt. Widoczki są nadal przednie. Rozstajemy się z przemiłymi lokalesami. pHarry oraz Traffic śmigają w swoją stronę. My spadamy jak burza krętym wąskim asfalcikiem na sam dół w stronę samochodów.

Je... i tak się rozgadałem. Kiedyś zacznę książki pisać a opisy będę dłuższe niż w „Nad Niemnem". Zapraszam do fotek w fotorelacji:
LINK ---> FOTORELACJA
Foty pstrykał również Paweł : - LINK FOTY PAWŁA
i pHarry LINK FOTY pHarry
LINK ---> TRACK GPS
A mapka traski:
Pasieczkin, 15-05-2011, ods�on: 1872 |