:-)

Pochwal się swoją przygodą. Napisz relację i podeślij na pasieczkin@santaclub.pl

--> Plany, projekty, przygotowania
--> Beskidy
--> Inne PL
--> Romania
--> SK
--> Ukraina
--> Europa
--> Sport
--> Grawitacyjne miejscówki
--> Z buta
Beskid Wyspowy - północne rubieże

Miał być lajt i pełen wypoczyn. W planie niespełna 30 km , a w po nieoczekiwanych modernizacjach wyszło prawie trzy razy tyle. Północne rubieże Beskidu Wyspowego potrafią zaskoczyć.

 



Plan był prosty: Laskowa – asfalcik do Świdnika i powrót z uśmiechem na gębach niebieskim przez Babią Górę, Jaworz i Szałas. Ale taki był plan....

  Zebrało nas się czterech, weteranów górskich szlaków : niezłomny Cichy, szybki Mały, pilnujący odpowiedniego tempa Dominik i wiecznie umierający na trasie Ja :-)

   Po pierwszych kilkudziesięciu metrach poniektórym wydawało się  mało dzisiejszych zaplanowanych kilometrów, więc szybko trasa została zmodyfikowana. Poszybowaliśmy w kierunku góry Łopusze gdzie zupełnie przez przypadek i żółte okulary wylądowaliśmy rewelacyjnym zjazdem (naprawdę polecam) w Żegocinie.

  Kawałek asfaltu i jesteśmy w Rajbrocie. Zwiedzanie wypaśnego drewnianego kościółka oraz zaliczeniu wpisu do pamiątkowej księgi.  Wspinamy się łączkami rodem z filmu „Nad Niemnem”.

  Zielony szlak do Czchowa to rewelacyjny leśny dukt dla rowerzystów wszelakiej maści. Super bukowy las i świeże powietrze zapewnione.

  Szczęcie nie trwało długo  - musieliśmy zrobić mega przerzut desantowy ruchliwą drogą z Czchowa na przełęcz Św. Justa. Okropne tempo narzucone przez wycinaków powodowało odrętwienie moich dróg oddechowych. Na szczęście po drodze zaliczmy wypaśny obiedzik.

  Jesteśmy już na niebieskim szlaku. Zaliczmy Jodłowiec Wielki i super asfalcikiem spadamy w dół aby po chwile wspinać się drogą, która szosowcom mogła by się śnić po nocach. Myślałem, że wypocę wszystkie płyny jakie się we mnie znajdują. Santa jest stworzona do takich podjazdów :-)

  Potem to już bajka. Ostre wspinanie na Jaworz. Prawie po płaskim i jesteśmy na Sałaszu o czym informuje przedwczesna tabliczka na polance.

  I teraz następuje uwieńczenie całej wycieczki. Zjazd z Sałaszu do Laskowej czarnym szlakiem. Zapamiętam sobie ten zjazd coby tu wracać w wolnych chwilach. Mega traska, mało przetarta, urocze singielki – paluszki lizać. Sancia do dzisiaj mi dziękuje za te chwile frajdy.

  Eh umordowanie z deka wracamy do domciu. Fajnie było :-) następny wypad już może niebawem.

 

Fotki opowiedzą wiecej :

http://picasaweb.google.pl/Pasieczkin/OpuszeBukowiecJaworzSaAsz#

{galeria 116}



Pasieczkin, 12-03-2010, ods�on: 956
Website engine's code is WebMan