:-)

Pochwal się swoją przygodą. Napisz relację i podeślij na pasieczkin@santaclub.pl

--> Plany, projekty, przygotowania
--> Beskidy
--> Inne PL
--> Romania
--> SK
--> Ukraina
--> Europa
--> Sport
--> Grawitacyjne miejscówki
--> Z buta
Beskid Śląski - sobotni spontan

    Do ostatniej chwili nie miałem sprecyzowanych planów co do soboty. Siadałem wieczorami nad kwiatuszkiem i obrywałem płateczki powtarzając do znudzenia: szosa, wyryp, szosa .... wyryp …..  

 

 



 

I na wyryp padł los. Zwłaszcza, że trafił się komfortowy transport. Cichy co prawda nerwus za kierownicą, ale szybko i sprawnie dowiózł nas z Wojtkiem do Ustronia.

 

Niebieskim szlakiem im. Jana Galicza rozpoczęliśmy wspinaczkę na Czantorię (995m) Szlak bardzo komfortowy zwłaszcza dla lubiących ostre podjazdy.

 

 

Niestety niektórzy szerocy jeźcy mieli problemy z  zmieszczeniem się w kilku miejscach.

 

Po ostrym finiszu zdobyliśmy szczyt.

 

Po czym nastąpiła chwila kontemplacyjna nad złocistym napojem. Nasze rumaki w spokoju pasły się na łące.

Nareszcie w dół !!!  Jak spragnieni na pustyni rzuciliśmy się w dół czerwonym szlakiem w kierunku Stożka (978m)

 

 

Podjazdy niektóre pokonywaliśmy wbrew naszym leniwym charakterom. Ale cóż było robić gdy patrzyły tłumy.

 

 

 

 

Cały czas towarzyszyły nam extra widoczki ...

 

... oraz elemenciki wobec których Cichy nie pozostawał obojętny.

 

Na Stożku oczywisty relaks.

 

 

 

Dalej też było świetnie - przyjaźń dwóch bikerów na skałce :-)

i szybkie rozstanie
 

 

Dotarliśmy do Kiczory (990m)

I nastąpiło to co lubimy najbardziej - traska do przełęczy Kubalonka czerwonym szlakiem jest rewelacyjna

 

Z przełęczy asfalcikiem ( na szczęście w dół ) wokół Zameczka, gdzie minęliśmy sporo szosowców walczących w wyścigu, pomknęliśmy w stronę Jeziorka Czerniańskiego.

 

 

Niebieskim szlakiem zaatakowaliśmy następny nasz cel   - Barania Góra (1220m) - udało się naprawdę sporo podjechać

cichy nadal nie odmawiał sobie okazji do stłuczki

Jak Klimie braknie roboty w lasku to zapraszam na szlaki :-)

Cel został osiągnięty ( dłużyło się to podejście strasznie)

Widoczki były tego dnia rewelacyjne

 

Pozostał nam już tylko masakryczne kamienisty zjazd na Przysłop (z przerwą na piankę) i szoską przyjemnie do autka aby zmęczonym i szczęśliwym powrócić do domu.

 

Fajnie było. Teraz pozostaje tylko tęsknić za następnym wypadem.

 

PZDR  --> Pasieczkin
 


Pasieczkin, 12-03-2010, ods�on: 882
Website engine's code is WebMan