

Na drugi dzień walki ze swoimi słabościami obraliśmy kierunek do naszych południowych sąsiadów. Busov (1002 m npm) - najwyższy szczyt Beskidu Niskiego padł ofiara naszej nagonki.

Busov zrobił na nas całkiem dobre wrażeni. Można powiedzieć ... nie zawiódł. Zielony Szlak z północy na południe wydaje się optymalnym wyborem. Rozpoczynając wspinaczkę przejeżdżamy prawie przez środek romskiej wioski. Może to być całkiem niebezpieczne. Na co niektórych już dzieciaki sięgały po kamienie. Najlepiej przez osadę cdRomów przemknąć szybko i z zaskoczenia :-).
Wspinaczka na szczyt bardzo przyjemna. Początkowo niezbyt dobrej jakości kamienistą drogą. Później wypłaszczenie i stromy atak na szczyt ledwo widoczną ścieżką. Nie ma jednak obawy - oznaczenia szlaku są doskonale widoczne. Bukowy las i ukształtowanie do złudzenia przypomina okolice Szczebla.
Tuż przed szczytem i trochę na szczycie można powdychać widoczków. Niestety nam nie było to jakoś szczególnie dane. Widoczność ograniczyła się najwyżej do kilku km.
Zjazd super - prawie 5 km naparzanki. Zwłaszcza górna część - elegancki wijący się singielek. Bardzo mi się podobał. Potem jak to już bywa zmienia się w kamienistą drogę aby po wypadnięciu z lasu zmienić się w mega szybką trawiastą autostradę.
Dobra... czas na foty. Ile by się nie opisać i tak nic nie zastąpi kilka fotek.

A oczywiście link do tracka GPS

Pasieczkin, 17-10-2012, ods�on: 2145 |