Albania wygrała - 1:0 :-( |


Nie udało się - dałem ciała. Najbardziej to żal mi chłopaków. Ale życie bez niespodzianek było by nudne.

Wszystko zaczęło się już przed wyjazdem - ataki nocne - dwa razy lądowałem na EKG - brakło mi wtedy odwagi odwołać wyjazd, bo by mnie chłopaki zjadły żywcem. Wszyscy sugerowali mi, że to nerwy i mi przejdzie. Więc pojechałem. W Dubrowniku zwaliło mnie z nóg, serducho chciało wyskoczyć z klaty a mi się film urywał i nie mogłem złapać powietrza. Dokładnie takie same objawy jak przed wyjazdem. Wylądowałem w szpitalu gdzie zbadali mnie i zapodali w dupsko jakieś dwa bolesne zastrzyki. Noc na parkingu przed szpitalem była koszmarem. Nic nie dały zastrzyki. Ja nie mogłem znaleźć tlenu w powietrzu. Chyba rozsądna była decyzja o powrocie. Gdyby takie coś wydarzyło mi się w górach w Albani to nic tylko kurhan usypać i zostawić.
Wielu nie potrafiło podjąć decyzji w dramatycznych momentach o powrocie kilka metrów przed szczytem i już nigdy nie mieli okazji zdobywać go jeszcze raz.
To chyba nie nerwy. Dzisiaj w nocy też o mało co w szpitalu nie wylądowałem. Zaczynam maraton po gabinetach i mam tylko nadzieję, że jeszcze trochę pożyję, bo chodzą mi czarne myśli po głowie.
Jeśli się z tego wykaraskam będzie powtórka z rozrywki i gwarantuję Albańczykom ostry najazd. Popamiętają to na długie lata i jeszcze ich prawnuki o tym będą się uczyć w szkole. :-)
:-( :-( :-(
Pasieczkin, 27-06-2011, ods�on: 1617 |
KomentarzeLaneta | (13-09-2011, 14:22:02) Walking in the presnece of giants here. Cool thinking all around! |
|