
Drugi dzień zlotu. Ludzie to mają spanie. Mnie już od 7:00 nosiło po okolicy. Piękna pogoda. na niebie ani grama chmur. Rewelacja !!! ....

.....- Lecz kurde ten cholerny śnieg wszędzie zalega. Już dzień wcześniej podjęliśmy decyzję - BORÓWKOWA !!! nasz cel. Trzeba odwiedzić rubieże Gór Złotych.
Pakujemy się szybko (nawet za szybko gdyż kurtka i czapka zostają ), śniadanko mówimy pa wszystkim i czym prędzej lądujemy w Lądku Zdrój. Ładny mi zdrój - całe miasto zadymione dymem z pieców węglowych.
A teraz w punkcikach przebieg wycieczki:
1. Podjazd z Lądka Zdrój na Przełęcz Lądecką. Najbardziej profesjonalny podjazd asfaltowy jaki widziałem. Mknie się pod górę nie czując jej wcale. Rewelacyjne wypoziomowana względem wzniesienia. Mimo że asfalt mega przyjemnie :-)

2. Przełęcz Lądecka - zielonym - Borówkowa (900m) - dobrze nam poradzili koledzy na zlocie. Z tej strony podjazd jest szybki, przyjemny, 100% przejezdny. Śniegu ino tyci tyci - prawie nie zwracamy na niego uwagę.

Szlak wiedzie w większości po granicy państwa naszego kochanego. Czesi małą rąbankę zdziałali więc widoczki po drodze mieliśmy fajne.

3. Borówkowa (900m) - fajną wieżę Czesi tam walnęli. Stalowa konstrukcja obudowana gustownie drewnem.

Widoczki z niej mieliśmy niebrzydkie. Fajna sprawa taka wieżyczka. Na każdej większej górce powinno być coś takiego. Na dodatek przy niej można coś zjeść, wypić i pogadać z bardzo przyjemnym pepikiem. A ceny dużo niższe niż u nas. Polecam na wyprawy prorodzinne. A widoczki z grubsza takie:



4. Borówkowa (900m) - Przełęcz Różaniec (583m) - Rewelacja zjeździk. Z gatunku moich ulubionych. Kamyczki, korzenie, uskoki. Na tego typu zjazdach sprzęt może wykazać się swoimi możliwościami. Można zapierdzielać na maksa ciesząc się z napotkanych przeszkód. Jedynie słupki graniczne czasem stawały na mojej trajektorii lotu. Micha się cieszyła. Ale wszystko co dobre szybko się kończy :-(

5. Przełęcz Różaniec (583m) - Lądek Zdrój - W większości w dół. Na przemian szutry, asfalt. Bardzo przyjemnie, dość widoczkowo i bez spiny. Wszędzie widać pozostałości po minionej epoce.
W odróżnieniu od śnieżnej soboty niedzielę mieliśmy bardzo rowerową. Trochę brakowało nam reszty towarzystwa które masakrycznie dobrze bawiło się w śniegu.
Kurcze żeby te sudety były bliżej. Tereny wprost stworzone pod rower. Ani błota, ani niesienie rowerów pod górę. Cały czas elegancko i z kulturą. Trza będzie częściej mierzyć w te regiony.
Więcej fotek tradycyjnie wraz z komentarzami na Picassie
LINK DO FOTEK
A teraz mało wyraźna mapka:
MAPKA
i profil:

PZDR
Pasieczkin
Pasieczkin, 15-12-2011, ods�on: 1845 |