:-)

Pochwal się swoją przygodą. Napisz relację i podeślij na pasieczkin@santaclub.pl

--> Plany, projekty, przygotowania
--> Beskidy
--> Inne PL
--> Romania
--> SK
--> Ukraina
--> Europa
--> Sport
--> Grawitacyjne miejscówki
--> Z buta
Rumija - Czarnogóra bez znieczulenia

.

.

   Nie wszystkie wypady, zwłaszcza w  obce nieznane tereny kończą się sukcesem. Czasem trzeba połknąć gorzka pigułkę porażki. Taką eksploracyjną porażką było letnie rozpoznanie pięknych Czarnogórskich gór, o wdzięcznej nazwie Rumija.

 

 

 

 

 

.



 

   Rumija  - urocze pasmo w Górach Dynarskich o najwyższym szczycie mającym taką samą nazwę. Wznosi się on na wysokość 1594 m npm. Jako, iż Rumija znajduje się nad Adriatykiem, prezentuje się naprawdę okazale. U jego stóp leży stare miasto portowe o wspaniałej historii -  Bar. A od północnego wschodu słynne Jezioro Szkoderskie.

 

 Mój plan był prosty. Chciałem dotrzeć jak najbliżej najwyższego szczytu. Zrobiłem podręcznikowe rozpoznanie, zapoznałem się z mapami. Niestety niezbyt dokładnymi. Chciałem wyjechać z Baru i dotrzeć do podnóży Rumiji szutrową drogą wiodącą ponoć uroczą, śliczną doliną. Wydrapać się na przełęcz i ewentualnie zaatakować szczyt. Plan planem a życie życiem :-).

 

  Popełniłem dwa błędy które mogły mnie drogo kosztować.

 

  Po pierwsze nie doceniłem panującej temperatury. Hehe - 48 stopni nie zrobiło na mnie jakoś wrażenia. (puk puk po łepetynie). Kurde jakoś odczuwalna temperatura była znacznie niższa. Zabrałem dużo wody - lecz wspinając się przy tej temperaturze znikała w tempie expressowym. Już po kilkunastu kilometrach poszło kilka litrów.

 

  Po drugie miałem GPS'a, lecz wgrane na niego mapy nijak się miały do rzeczywistości. Niestety nie można ufać starym sztabówkom. Zaznaczone na niej drogi, wioski już dawno nie istnieją. Odnalezione ścieżki nagle się kończą przedzieraniem przez ekstremalnie kłujące krzaczory.

 

   Jaki człowiek stary taki głupi. Nie jest to pierwsza nauczka jaką dały mi góry. I zapewne nie ostatnia :-). Mimo iż miałem doświadczenie w śródziemnomorskim klimacie, tym razem najadłem się niezłego stracha. Kilka godzin tułaczki w poszukiwaniu właściwej ścieżki. Tułaczki po krzaczorach, nie przebierających w środkach, aby zadać człowiekowi ból. Na dodatek kryjące w swych zaroślach przeróżnego rodzaju kąsające, gryzące i ciort wie co jeszcze potwory. Gdy się tak przedzierasz, a z pod nóg uciekają niezliczone hordy jaszczurek .... - ufff - straszne uczucie. No i to okropne pragnienie. Przyznam się bez bicia - jeszcze kilka godzin a na bank pozostał bym tam odwodniony na zawsze. Docierając do wodopoju miałem już delikatne mroczki przed oczami.

 

  No... tyle biadolenia - tak czy siak Góry Rumija polecam - są przepiękne :-). Fotek niestety nie wiele, gdyż ratując swoją skórę zupełnie o tym nie myślałem. Zapraszam na krótką foto -  relację.


.


 

 

.

 



Pasieczkin, 20-01-2013, ods�on: 2095
Website engine's code is WebMan