

Kekes to najwyższa (1014 m n.p.m.) góra Węgier. Może wysokość nie jest imponująca, ale biorąc pod uwagę kraj w którym się znajduje, jest to szczyt szczytów dla większości mieszkańców tego równinnego kraju.

Warto ją zaliczyć odwiedzając te okolice. Położona jest ona w północnej części kraju w górach Matra. Jest to góra kultowa dla Węgrów. Świadczą o tym liczne wycieczki oraz próby zdobycia pieszo, rowerowo, samochodem i czym się tylko da.

Atak na ten ogromny i budzący szacun szczyt zaczęliśmy z miejscowości Matrafured. Ku niebiosom wije się stąd dobrej jakości asfaltowa droga nr 24 (raj dla szoszonów). W sumie jest to najszybsza metoda dotarcia na szczyt i polecana tym, którzy nie mają dużo czasu na pokonanie tej potężnej góry. Jeśli mamy sporo czasu, polecałbym któryś z licznych szlaków niekoniecznie asfaltowych.
Ale asfalt jak asfalt. Zwłaszcza w słoneczny, upalny dzień jest również nielada atrakcją. Istotną zaletą tego wariantu podjazdowego był zupełny brak widoczków. Asfalt wije się wśród gęstego bukowego lasu, więc w 99% po prostu nic nie widać. Dzięki temu, szczęśliwi zdobywcy nie mają czasu na podziwianie widoków lecz tracą energię na narzekaniu, przecieraniu potu, wzajemnemu oskarżaniu się itp... itp... :-)

No udało się - szczęśliwie docieramy do Matrahaza, gdzie skręcamy w prawo i rozpoczynamy ostateczny atak na szczyt. Jest ostro :-).
Po kilkunastu minutach naszym oczętom ukazała się majestatyczna wieża telewizyjna, oznaczająca koniec naszej katorgi. Moja żoneczka była wniebowzięta :-).
Oczywiście seria ekstremalnych fotek na szczycie, zwiedzanie wieży i trza obrać wariat zjazdu. Żona wybrała asfalt a ja wylosowałem (tras którymi można zjechać jest tu multum) zielony szlak mając nadzieję na niezłą radochę.

Był to bardzo dobry wybór !!! Ewentualnym zdobywcom góry gór polecam. Prawdziwe enduro. Cały czas singielek o różnym stopniu trudności. Było wszystko. Szybkie gładkie ścieżki między bukowymi drzewkami, mega powalające taboretowe odcinki mogące ukarać okrutnie w razie zbytniej brawury, strumykowo - blotne odcineczki na ochłodę oraz korzenno - trawiaste kawałeczki - do wyboru do koloru. Byłem bardzo miło zaskoczony tym zjazdem. Spodziewałem się równie monotonnej jak asfaltowy podjazd, szybkiej leśnej autostrady, a zastałem mega wypaśny odcinek, którego nie powstydził by się żaden bieszczadzki szczycik.
KEKES zaliczony :-)
Zapraszam do GALERII
aaa ... jeszcze mapka

Pasieczkin, 11-06-2010, ods�on: 2570 |